wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 6 "Dziadek i kochanie"

- To co mam tym razem zrobić? Muszę, bo moim marzeniem jest być w głównej trójce.
- Dziecko, to polega na odzwyczajeniu się od twojego starego zespołu. Jesteś najlepsza i nic nie musisz robić. Jeden odpadł od niej, ten najgorszy, więc teraz ten najlepszy dołączy.
- Dziękuję. To wiele dla mnie znaczy.- powiedziałam wycierając łzy. Dziadek rzadko kogoś chwalił za pracę, nawet mnie. Dlatego to naprawdę ważne jak cię pochwali i ciesz się z tego póki możesz.- To jak mam to zrobić? Ja jestem w sumie przyzwyczajona do mężczyzn.
- Ale musisz przyzwyczaić się do pracy z innymi. Na razie popracujesz sama, bez wcześniejszych koleżanek.
- Przepraszam dziadku, ale sam wiesz, że to dla mnie pestka. Nie raz pracowałam sama i nikt się nie zorientował.
- Dobrze. Jak teraz mi to mówisz, to dopiero to widzę. Więc jest zadanie. Takie małe. Koleś po 60. Dasz sobie radę? To milioner i może mieć ochronę.
- Nigdy nie byli dla mnie przeszkodą.
- Tak. To dobrze.
- Bri mówi, że mam odebrać coś dla niej. Czy mogę?- spytałam sprawdzając sms który to wszystko opisywał.
- Sam, przynieś to!- krzyknął dziadek. Muskularny mężczyzna pośpiesznie poszedł schodami w dół. Przyniósł to co mi potrzebne i schowałam to do torby.
- Daj te papiery Elizabeth kochanie. To namiary na jej ‘klienta’. Jak to zrobicie macie wolne.
- Dziękuję i pa.- pożegnałam się dając buziaka w policzek i poszłam do samochodu. Namiar na faceta dostanę przez sms. To będzie krótki weekend…
Wyszłam na podjazd. Za moim samochodem stało czarne lamborghini. Znam je skądś. Takie samo stało koło mojej szkoły. Rodzina mówiła mi, że jest jeszcze kilka rodzin które są obce, ale należą do naszego gangu. Dowiem się kto to jest przy okazji, bo jej nie odpuszczę. Szybko zakodowałam sobie numery rejestracyjne. Sprawdzę kto jest taki świetnym, że do nas należy. Wsiadłam do samochodu i wróciłam do domu by się przygotować.
(15 minut później)
Weszłam do domu, a tam zobaczyłam moja siostrę i przyjaciółkę.
- Brianna dziadek kazał ci to dać.- powiedziałam. Upiła jeszcze szybko łyk swojej herbaty i wzięła ode mnie towar.
- Dzięki, że dla mnie wzięłaś.
- Wzięłam żebyś nie musiała jeździć MOIM samochodem.
- Nie długo za niego wyjdziesz- żartowała Buffy. Tak kocham mój samochód i daje nim jeździć komuś innemu niż ja tylko w nagłych i bardzo ważnych wypadkach. Będzie straszne to co za raz powiem, ale trudno. Nawet jak Brianna złamała nogę zadzwoniłam po taxi. Bałam się, że zabrudzi mi tapicerkę (skórzaną!) swoją krwią. Wiem, jestem okrutna, ale ja naprawdę go kocham. Musiałam zrobić interesy z 10 osobami by go dostać. To było łatwe, ale długo ciągnęło się w czasie.  Mój samochód nazywa się BoB i jest Dodge Viperem SRT.  Ma on kolor czarny, który mieni się na fioletowo w słońcu. On mnie kocha tak jak ja kocham jego. Jeszcze się nigdy nie zepsuł, a mam go już od roku.
- Jak się oświadczy to czemu nie? Ładne dzieci by były.- zamyśliłam się. Patrzyłam w jeden punkt na suficie wyobrażając sobie wszystko. Dobra te dzieci byłyby dziwne, ale stworzone z prawdziwej miłości. To się liczy. Ja kocham go, on kocha mnie. To będzie się ciągnęło na zawsze. No bo nie ma chłopaka który jest na tyle inteligentny by ze mną być. Nie chcę jakiegoś starucha. Najwyżej może być o 3 lata starszy ode mnie. A oni są strasznie dziecinni. Nie potrafią nawet strzelić komuś w łeb, a to bardzo proste. Oni po prostu peniają. A takiego zboczeńca jak McCann nie wezmę. Co z tego, że ma piękne oczy i jest serio przystojny skoro jest głupi i zboczony? Czemu ja właśnie o nim myślę? Szukając w myśli mojego przyszłego chłopaka? Dobra… Może przez tą pracę warjuję.
- Nie, dzieci nie byłyby ładne, a dziwne.
- Dobra cicho. Ważne że zrodzone z prawdziwej miłości!- krzyknęłam oburzona. Te wybuchły śmiechem. Nie powinny zadzierać z seryjnym zabójcą. Nie powinny.
- Ty serio…. kochasz go!... Ten… samochód!- te przerwy to ich śmiech.
- Robię się nerwowa kiedy ktoś żartuje z mojego samochodu. Idę na górę. Beth masz tu papiery na faceta którego masz zabić.- powiedziałam i rzuciłam je na podłogę. Poszłam wściekła na górę. Zawsze to robie kiedy jestem zła. Zamykam się w pokoju i zaczynam przeszukiwać moje rzeczy do pracy, by sprawdzić czy są dobrze przechowywane lub złożone. To czas o wspomnieniu o drugiej części garderoby. W niej mam ‘zabawki do pracy’ i ubrania codzienne typu praca. Jak wiem, że ma przyjść do mnie ktoś ze szkoły to po prostu ubieram ubrania z pierwszej części… Przeszłam do półki z butami i zaczęłam ją układać. Wytarcie kurzy… Parowanie… I takie tam sprawy które nie są na pewno dla was ważne. Po około pół godziny przechodzi mi złość i mogę spokojnie funkcjonować. Ubrałam się odpowiednio, czyli nałożyłam czerwoną sukienkę, krótką kurtkę ze skóry, czarne i skórzane botki, makijaż i jestem gotowa. Prawie. Poprawiłam włosy kręcąc je całe. Musze wyglądać jak ‘dziewczyna do rozrywki’. Idę do jednego klubu w którym go teraz znajdę. Wyprowadzę go pod pretekstem ‘zabawy’ i wtedy... 
______________________________________________
Sorki, ale musiałam wstawić pozostałe rozdziały, jeśli nie chce się wam szukać, to tu daje linki do pozostałych, dalszych wstawionych rozdziałów. Dla waszej wygo, tylko sobie klikniecie ;D
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wstaw cokolwiek. Chcę tylko wiedzieć,ze czytasz, a nie przypadkowo odwiedzasz tą stronę. Jeśli się odezwiesz, to wiedz, że wywołujesz uśmiech na mojej twarzy. Z góry ci dziękuję. :)