wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 4 "Rozmowa z nieznajomym znajomym"

Dostałam sms od nieznanego.
„ Uciekłaś od kary? I tak cie spotka. Wiem już gdzie mieszkasz. Jak jutro nie znajdziesz się w wyznaczonym miejscu poniesiesz tego konsekwencje”

I, że ja ma się bać, tak? Boo tak groźnie pisze, że zaraz z mostu skoczę byle tylko nie dostać nauczki. Jest aż taki straszny.
Czujecie ten sarkazm?
Aż się prawie zlękłam, a prawie to duża różnica. Rzuciłam telefon ignorując to co napisał. Skoro mu odbija to niech sam sobie z tym radzi, a nie innych wciąga. Wzięłam go z powrotem do ręki. Rozmyśliłam się z chęci odpisania mu. Położyłam się znów, a telefon odłożyłam na poduszkę obok z lekceważącą miną. Po co się wysilać?
„ Nie lekceważ mnie skarbie :*”
A ten buziaczek to co to? Co się dzieje? Niech zna moją łaskawość i niech zobaczy, że ja go nie lekceważę, a ignoruję. W sumie to, to mu odpisze.
„Nie lekceważę, a ignoruję cię Justin. To spora różnica. A skąd ten buziaczek? Myślałam, że mnie nie lubisz. Obściskujesz się z Britney, a teraz buziaczki do mnie? Nie ładnie Panie McCann. Twoja dziewczyna nie byłaby zadowolona ;)”- odpisałam. Jesteśmy poza szkołą i mogę pyskować oraz być zadziorna. Tylko z nim pisze i nikt tego nie widzi. Zaraz dostałam odpowiedź.
„Nie taka spora. Nigdy nie powiedziałem, że cię nie lubię Abbygail, wręcz przeciwnie. Brit to tylko koleżanka. Nie jesteśmy parą. Skąd wiedziałaś, że to ja?”
Justin McCann mnie lubi i tłumaczy się, że nie ma dziewczyny? Jestem z siebie zadowolona.
„To jednak mnie lubisz? I zapamiętałeś moje imię? Czemu się tłumaczysz? Wiedziałam, że to ty, bo tylko tobie zależy tak na tej mojej karze. Osobiście nie koniecznie mnie to obchodzi. Może lepiej mnie odwiedź, albo nie. Nie mam czasu. Lekcje i te sprawy… :D”
Te lekcje mogłabym zamienić na praca.
„Zapamiętałem ,bo jest nietypowe :* Nie tłumacze, a sprostowuje sprawę. Ładny ten twój strój. Inny niż w szkole ;)”
CO?! Pomińmy fakt, że nie odpowiedział na pierwsze pytanie… Skąd wie jak jestem ubrana?! Pewnie się zgrywa. Mieszkam wysoko.
„Dobra. Przyjmę te wymówkę z przymrużeniem oka ;D Skąd wiesz jak jestem ubrana? Jeśli tak wiesz co mam to napisz ;D”
„ Masz na sobie czarne krótkie spodenki i bluzkę na ramiączka z zajebis*** dekoltem. Podoba mi się ;)”
Oj… Trudno. Każdy ubiera się inaczej do szkoły i inaczej w domu.
„ Pokazałabym więcej, ale zaraz idę zasłonić okno. Po kąpieli będę się tu przebierać zboczeńcu ;D Nie możesz widzieć mojego dekoltu bez niczego. Tak właściwie to gdzie ty jesteś, że ja nie widzę ciebie, a ty mnie tak?”
„ Nie psuj przedstawienia L. Mam nawet lepszy pomysł otwórz drzwi od balkonu to miejsce w pierwszym rzędzie zajmę. Jestem bardzo blisko ;)”
„ Papa :* Bilety sprzedane.”- odpisałam już na koniec. Podeszłam do okna i zaczęłam się przyglądać. Nie zauważyłam nikogo na dworze, ale moją uwagę przykuł jeden samochód po drugiej stornie ulicy. Zobaczyłam jak w jego oknie coś się właśnie zaświeciło. To musiała być komórka McCanna. Jest już 22, a ja mam jutro do szkoły.
„ Ty po prostu wszystko psujesz L Idź w cholere.”
„ Nie w cholere, ale do łazienki :*. Papa :*”
„ Mogę się dołączyć?”
Już widze nadzieje w jego oczach. W sumie to mogę to sobie tylko wyobrazić.
„Papa już ostatecznie, bo robie się zła.”

„Papa kochanie :*”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wstaw cokolwiek. Chcę tylko wiedzieć,ze czytasz, a nie przypadkowo odwiedzasz tą stronę. Jeśli się odezwiesz, to wiedz, że wywołujesz uśmiech na mojej twarzy. Z góry ci dziękuję. :)